Co to było? To było wspaniałe. Najwspanialsze uczucie jakie kiedykolwiek doznałem. Podobne uczucie czułem przy zabijaniu ghuli, ale to to było o niebo lepsze. Nie chciałem iść jutro do pracy , nie chciałem nawet wychodzić z pokoju. Chciałem tu zostać na zawsze z nią. Po raz pierwszy w życiu poczułem się ,, normalny". Wspaniałe uczucie. Nie zauważyłem kiedy Kichi usnęła na mojej klatce piersiowej . Gdy się obudziłem zauważyłem że Kichi już niema w pokoju. Wstałem i założyłem bokserski. Zszedłem na dół a tam Kichi przygotowywała jedzenie. Niepostrzeżenie zaszedłem ją od tyłu i szepnąłem do ucha:
- Dzień dobry, piękna.
Kichi uśmiechnęła się i powiedziała:
- Odsuń się bo oboje się poparzymy .
Jednak ja zignorowałem jej ostrzeżenie. Odgarnąłem jej włosy z karku i zacząłem go całować, przyciskając ją od tyłu do siebie.
- Nie idźmy dziś do pracy. - szepnąłem.
- Przecież wiesz że musimy.
- Juuzou nic nie musi. Musi zajmować się tobą, i to mu wystarczy. - powiedziałem próbując ją odwrócić do mnie przodem. Ta jednak się nie dała i powiedziała:
- Spokojnie zaraz już będzie gotowe.
Miałem nadzieję że zostaniemy w domu, i powtórzymy sytuację z wczoraj jednak ona była nieubłagana.
Tak więc zjawiliśmy się w CCG. Mieliśmy osobne gabinety. Jednak siedząc tak samemu nie dałem rady przyszedłem do niej. Popatrzyła na mnie:
- Juuzou? Co ty tu robisz?
Zamknąłem drzwi ( nie na klucz) i powiedziałem:
- Ztęskniłem się. Nie moja wina.
Podszedłem do jej biurka przy którym siedziała, i popatrzyłem w monitor laptopa od którego nie odrywała oka. Była bardzo pracowita, lubiła tę prace.
Gdy zobaczyłem że nie zwraca na mnie uwagi, zamknąłem jej laptopa. Popatrzyła na mnie:
- Juuzou. Uspokój się jesteśmy w pracy.
Po czym z powrotem otworzyła laptopa tylko po to by go znów zamknąć. Gdy to robiła usiadłem na jej krześle. Ta popatrzyła na mnie i powiedziała:
- To moje miejsce.
- Czy ja zabraniam ci tu siadać? -uśmiechnąłem się, i przysunąłem ją do siebie. Siadła mi okrakiem na kolanach. Nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo pocałowałem ją namiętnie i zacząłem rozpinać jej bluzkę.
Kichi? :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz