Ostatnie co pamiętałem to budzącą się Kichi. I jak upadłem bezwładnie z powodu braku krwi.
Obudziłem się w swoim mieszkaniu. W swoim łóżku. Okryty swoim kocem. Wstałem . Na ciele nie miałem ran, jakby zniknęły. Gdzie jest Big Madam ? Gdzie Kichi? Jak się tu znalazłem.
Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem do siedziby CCG miałem nadzieję że tam wiedzą więcej. Byli równie zaskoczeni moim widokiem co ja tą całą sytuacją. Mówili że wiedzą tylko tyle że razem z Kichi zniknęliśmy bez śladu na miesiąc. Uznali że zostaliśmy zjedzeni. Dowiedziałem się też że Kichi nie dała znaku życia. Co to znaczy? Czy ona dalej jest tam? Z mamą?
Skoro tak to jak ja się znalazłem bezpieczny u siebie w domu? Nic nie rozumiałem.
Wybiegłem z siedziby CCG i zacząłem po ulicach szukać Kichi. Nie znalazłem jej. Byłem pewny że została w restauracji Ghuli. Ale nie mam pojęcia gdzie ona jest. To tajna kryjówka.
Szukałem ją przez tydzień dosłownie wszędzie. Szukałem również kryjówki Big Madam ale na próżno.
Po tygodniu wróciłem do domu. Runąłem na łóżko. Wszystko straciłem. Nigdy już nie zobaczę Kichi. Straciłem tez mamę, nie mam pojęcia gdzie ona jest. Obie zapadły się pod ziemię. Moje życie straciło jakikolwiek sens. Nie wychodziłem z domu. Ciągle tylko leżałem. Nie jadłem nie piłem. Aż pewnego dnia do mojego domu przyszedł Yukine. Tak ten sam Yukine który mnie znienawidził.
Ku mojemu ździwieniu usiadł przy moim łóżku i zapytał:
- Jak się czujesz?
Podniosłem na niego wzrok. Mówił to spokojnie bez złości.
- Słuchaj Juuzou... W życiu często dużo tracimy, ale tylko po to żeby coś zyskać. Znajdziesz inną dziewczynę.
On nic nie rozumiał, nawet nie znał sytuacji. Ale mimo to byłem mu wdzięczny że chciał mi pomóc jako jedyny. Straciłem wszystko. Pana Sinohare który był dla mnie jak ojciec, Kichi która była moja jedyna przyjaciółką i mamę z którą relacji nie do końca rozumiem ale mimo to ją kocham.
Przynajmniej odzyskałem Yukine. Nie ma co się załamywać trzeba żyć dalej.
Tak więc powróciłem do CCG. Yukine znów stał się moim partnerem bo Kichi się nie odnalazła. Powoli zaczynałem dochodzić do siebie. Aż pewnego dnia zauważyłem dziewczynę o czerwonych włosach. myślałem ze to jakieś zwidy ale zacząłem za nią biec. Gdy ją dogoniłem nie mogłem uwierzyć własnym oczom to była Kichi.
- Przepraszam że tak długo musiałeś czekać.- powiedziała uśmiechając się, podchodząc do mnie coraz bliżej.
Byłem wściekły . Nie dawała żadnego znaku życia a z drugiej strony nie mogłem uwierzyć że stoi przedemną. Odsunąłem się o krok i zapytałem:
- Co się z tobą działo przez ten cały czas?
Kichi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz