Przez chwilę byłam w szoku, że mogłam zginąć...ona mnie uratowała, to było jak sen, złudzenie.
Kiedy białowłosa zaproponowała abyśmy się zakolegowały miałam mieszane uczucia. Po pierwsze nigdy nie miałam koleżanki, nikt nigdy mnie nie lubił, wszystko kończyło się moimi chorymi zapendami piromanicznymi, czyli ogniem, albo nożem, zależy jaki miałam nastrój. Taki charakter i uważałam, że nigdy nikt nie wymuwi takich słów do mnie.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Nie zrozum mnie źle, ale ja chcę tylko dobrze dla Ciebie. Nie chciałabym, aby to skończyło się tragicznie i dla Ciebie i dla mnie... - powiedziałam starając się zachowywać spokój i powagę, jednak w środku mnie było zupełnie na odwrót.
Shizu? (wybacz, że tak niewiele)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz