- Pokój luster – powiedziałem za do siebie, widząc miejsce, w które ciągnęła mnie dziewczyna.
Tym razem sam poszedłem, więc teraz tylko trzymała mnie za kawałek ubrania, a ja, jak posłuszny piesek, szedłem za swoją panią. Wejście było darmowe na szczęście, a już na samym początku dawało wiele radości. Ciągle się śmialiśmy, widząc nasze ciała grube, chude, wydłużone, zniekształcone, wykropkowane, z jakimiś dziurami, prostokątne, trójkątne, potworne... tutaj były chyba wszystkie możliwe krzywa lustra na całym świecie, a nam obojgu buzia się nie zamykała. Cały czas się śmialiśmy i za każdym razem jedna osoba ciągnęłam drugą, aby spróbowała jakiegoś lustra. Na samym końcu wyszliśmy cali rozbawieni, jak inni ludzie.
- Świetne miejsce – powiedziałem łapiąc dużo powietrza do płuc, gdyż przez to śmianie aż zaczął mnie boleć brzuch.
Kurumi przytaknęłam i dopiero gdy się uspokoiliśmy, zaczęliśmy szukać nowego miejsca. Rozglądałem się wszędzie, aż w końcu moją uwagę przykuło coś wspaniałego.
- Jechałaś kiedyś roley costerem? - zapytałem, wskazując na kolejkę górską, która tak nazywała się w rzeczywistości. Akurat jeden wagon przejeżdżał w ten sposób, ze mogliśmy go ujrzeć. Ludzie mieli ręce do góry i piszczeli, jednak zagłuszał ich szum kolejki. Ponownie spojrzałem na dziewczynę.
< Kurumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz