czwartek, 7 lipca 2016

od Yasuo c.d od Charlotte

Słysząc prośbę pana Yoshimury, nie mam innego wyboru jak się zgodzić. Wzdycham cicho, przenoszę wzrok z dziewczynki na staruszka.
- Nie mam nic przeciwko.  -wzruszam ramionami w obojętnym geście. W końcu to prośba staruszka, nie Charlotte, więc nie będę marudzić i żądać nagrody.
- Tylko proszę, nie stwarzaj sobie większych problemów.  - przestroga pana Yoshimury jak zwykle trafna.
Spotkanie z wysłannikiem Aogiri.. To samo prosi się o wypróbowanie swoich możliwości. Kryję twarz w dłoniach, by powstrzymać uczucie dawno zapomnianej euforii. Dopiero minutę później mogę pozwolić sobie na odkrycie jej.
- Dobrze. - kiwam głową powoli, cały czas obserwując Charlotte. Nie jest zbyt zadowolona z tego faktu. Niestety ktoś tu nie ma wyboru.. Czekaj, żadne z nas go nie ma.
- Dalej jestem zdania, że nie potrzebuję anioła stróża. - mówi, patrząc mi w oczy.
- Będziemy się dobrze bawić. - mówię z udawanym przekonaniem, mnie też nie widzi się marnować swój wolny czas na niańczenie jakiegoś dzieciaka.
Patrzymy na siebie przez dłuższą chwilę, zachowujemy milczenie. W końcu mała przerywa nasz kontakt wzrokowy, wstaje.
- Cóż muszę się już zbierać. Przepraszam za najście. - poprawia ubrania, wsuwa krzesło - A ty - patrzy na mnie - pojutrze o godzinie dziewiętnastej, przed kawiarnią.
Wzrokiem oznajmiam, że rozumiem. Potem już nie zwracam na nią uwagi, całą pochłania jakże piękny widok kawiarni. Na coś uwagę muszę zwrócić, żeby ignorować małą. Dopiero, gdy słyszę dźwięk zamykanych drzwi, kieruję wzrok na pana Yoshimurę.
- Koniec na dzisiaj. Możesz już iść. - mówi miłym tonem-  I dziękuję, że zgodziłeś się ją przypilnować.
- To drobnostka. - wzdycham, poprawiając włosy.
~*~
Od dziesięciu minut czekam na Charlotte w wybranym przez nią miejscu. Spokojnie patrzę na zegarek. Jestem pięć minut przed czasem. Mam nadzieję, że zaraz przyjdzie. W końcu słyszę charakterystyczny zapach oraz chód nóżek. Podnoszę wzrok, widzę jak dziewczynka idzie w moją stronę, trzymając jakąś pudełko w rękach. Wydaje się ciężkie...
- Jesteś dość szybko. - mówię, unosząc lekko brew - Mamy przecież jeszcze czas.
- Wolę zacząć iść wcześniej. Szybciej zajedziemy na miejscę.
Patrzę na nią przez chwilę, oboje ruszamy. Po chwili spoglądania na to jak się męczy z tym pudłem, wystawiam rękę. Czuję jej zdziwiony wzrok na sobie.
- Daj, potrzymam. - mówię, nawet na nią nie patrząc.

< Charlotte? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz