niedziela, 10 lipca 2016

Od Kaneki'ego cd. Ranmaru

Z jednej strony czułem ulgę, bo to był Ranmaru, a mnie jak zawsze musieli zaatakować. Tym razem wracałem od Hide, który czuł się już jak nowo narodzony, gdy nagle zaatakowało mnie dwóch ghuli. Nie wiem czy to los mnie tak nienawidzi, czy chce mnie dalej upokarzać, ale dobrze, że jeszcze żyje.
Jednak martwiłem się tym, że chłopak zjadał kagune tego ghula. Nie zrozumiałem tego, ale wyglądało to jakoś podejrzanie. Nie słyszałem, by ghule pożerały swoich, jedynie ludzi, a to było nieco straszne.
Schowałem do kieszeni portfel, który na szczęście udało mi się wyciągnąć z kieszeni martwego mężczyzny i podszedł do ściany.
- Oyaho – odparłem cicho przyglądając się walce.
Wystarczyła chwila, a w oczach jeszcze żyjącego złodzieja pojawił się nie mały strach, a potem wystarczyła sekunda, aby miał rozwaloną głową. Ranmaru kopnął go tylko po ścianę, wyrwał kagune, ugryzł kawałek i wrócił do mnie.
- Ty chyba zawsze pakujesz się w kłopoty – na jego twarzy ubrudzonej krwią widniał uśmiech.
- Heh. Jakoś mam pecha – odparłem trochę speszony drapiąc się po karku. - Mam pytanie... - wróciłem do poprzedniego tematu walki. - Myślałem, że ghule jedzą tylko ludzie – spojrzałem na kagune skrzydła, które chłopak trzymał w ręku i gdy przełykał jedną porcję, do ust brał drugą.

<Ranmaru?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz