piątek, 8 lipca 2016

od Shizu do Yony

Piątek. Ostatni dzień katuszy w szkole przed weekendem. Obecnie biegnę do domu swojej przyjaciółki.. z pewnego powodu. Wzięłam wcześniej dwa dni wolnego w pracy. Zrozumieli, powiedzieli nawet, że należy mi się trochę odpoczynku. To miłe z ich strony.
Ludzie czasem oglądają się za mną i patrzą jak na idiotkę. A ja coraz szybciej mknę ku swojemu celowi. Ledwie łapię powietrze, moja kondycja jest wręcz na minusie. Po kilkunastu minutach człapania, jestem przed drzwiami dobrze znanego mi domu. Opieram się bokiem o framugę, stukam w drzwi. Odczekuję jedynie chwilkę, otwiera mi moja czerwonowłosa piękność.
- Shizu? Nie spodziewałam się Ciebie tutaj. - zaczyna lekko zdziwiona.
- Nie zapowiedziałam wizyty, wybacz. - mówię, sapiąc by tylko zdobyć trochę powietrza.
- Hej, wszystko w porządku? Chodź do środka. - łapie mnie za rękę i wciąga do środka.
Rumienię się delikatnie. Shizu, przestań. Przecież to normalne, nie raz trzymałaś się z Yoną za rękę. Dalej jesteście przyjaciółkami. Zostaję zaprowadzona do salonu. Siadam na sofie, dalej trzymając Yonę za rękę.
- Umm.. Shizu? - dopiero spojrzenie przyjaciółki zmusza mnie do puszczenia jej dłoni.
- W-wybacz.. - pocieram rumiane policzki.
- To co chciałaś?
- B-bo ja chciałam- przerywam na kilka chwil-  Masz może wolny wieczór dzisiaj?
- O której dokładnie? - pyta, nie patrząc na mnie.
- Około 19-20.
- No tak, a co?
- Chodźmy do kawiarni! A potem na spacer. C-co Ty na to?
- No dobrze, bardzo chętnie. - uśmiecha się do mnie słodko. Jestem oczarowana jej osobą, mam ochotę ją przytulić.
- To tylko tyle chciałam.. Przyjdę po Ciebie o 18:50. -wstaję oraz ruszam do drzwi zewnętrznych-  To pa!
Opuszczam jej dom zanim cokolwiek powie. Serce bije mi jak szalone. Zrobiłam to! Udało mi się! Zaczynam skakać jak szalona, po chwili  ogarniam radość, ruszam do swojego domu szybkim krokiem. Muszę się przygotować.
~*~
Mija pięć minut po osiemnastej, a wciąż męczę się z ubraniem. Spoglądam na siebie, sprawdzając czy wszystko jest na swoim miejscu. Beżowa bluzka z krótkim napuszonym rękawem, na to krótka czerwona luźna sukieneczka z białymi kropkami. Na nóżkach czarne pończochy oraz lakierowane buciki koloru takiego samego. Włosy związane w staranny kok, twarz nienaruszona żadnym makijażem. Dobra! Jestem gotowa na randkę z... Nie, to tylko zwykłe koleżeńskie spotkanie. Nie licz na nic więcej. Wzdycham ciężko na tę myśl, wychodzę z mieszkania, pędzę po swoją przyjaciółkę.
Po czasie, który wydaje być jedynie chwilą, zjawiam się pod domem Yony. Patrzę na zegarek zawieszony na szyi. Kilka minut spóźnienia. Wzdrygam się, pukam nerwowo w drzwi. Moje ręce strasznie drżą ze strachu oraz  stresu. Biorę oddech, liczę do dziesięciu. Podczas dojścia do liczby 10 otwierają się drzwi.
- Hej, wybacz za sp... -patrzę na nią oniemiała-  Pięknie wyglądasz. - prawię jej komplement.
Ubrana w czarną sukienkę z gorsetem, który wydaje się zgniatać jej wnętrzności. Sukienka odsłania ramiona oraz ukazuje jej obfity biust, na którym spoglądam co chwilę. Na nogach długie czarne buty na obcasie, a rączki zdobią ciemne koronkowe rękawiczki. Krwiste włosy opadają na jej ramiona, wydaje się, że świecą własnym światłem.
- Dzięki.  Ty za to wyglądasz uroczo. - posyła mi uśmiech.
Nie mówię już nic, bo jeszcze się zająknę o nici. Odwracam się do niej tyłem, zaczynam powoli iść.
- Chodź zanim nam kawiarnię zamkną. - odzywam się lekko wymuszenie.
Po chwili Yona towarzyszy mi ramię w ramię. To źle się zapowiada.

< Yonu? <3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz