Skończyłem w miarę szybko .
-Gotowe !- zawołałem zadowolony.
Kutsechi za pomocą dwóch luster zobaczyła moje dzieło. Powiem nieskromnie że wyszło idealnie. Tylko te napuchnięte plecy nie wyglądały za dobrze.
Poszedłem do kuchni i z lodówki wyjąłem butelkę z czerwoną cieczą. Podszedłem do kutsechi i powiedziałem:
- Mam tu najlepszy lek na wszystko.
Kichi popatrzyła na mnie pytająco.
- To płyn z kagune. Przyśpiesza regeneracje. Jeśli natrzesz sobie tym plecy szybciej wrócą do normalnego stanu.
Nie mogłem wetrzeć krwi żeby nie naruszyć kolczyków, dlatego tylko polałem zimna cieczą popuchnięte plecy dziewczyny.
- lepiej?
- Mhm... - powiedziała Kichi z ulgą.
- A no tak zapomniałem. Nie możesz założyć teraz koszulki ani niczego innego. Przez 24 h.
- To jak ja niby mam wrócić do domu? - zapytała.
- Hmm.... o tym nie pomyślałem. Musisz wyjść w biustonoszu.
- Chyba jaja sobie jakieś robisz.
Westchnąłem:
- Możesz tez przeczekać u mnie. Jak wolisz.- powiedziałem obojętnie, i wróciłem do stolika zaczynając chować wszystkie swoje igły i przyrządy.
Kutsechi? ( odpowiedź wyślij na moją pocztę :3 )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz