Nie wiedziałem wogle co się stało. Moje ciało nadal odczuwało ból, a gdy wyszliśmy z parku i wylądowaliśmy w jakimś zaułku, a następnie na pustym placu, dziewczyna mnie puściła. Niestety moje nogi dalej odmawiały mi posłuszeństwa, przez co odszedłem od niej parę metrów do tyłu, gdyż inaczej bym wylądował na ziemi. Gdy odzyskałem czucie w nogach, udało mi się usiąść na najbliższej ławce. Kurumi także na niej siadła, ale dalej ode mnie. Patrzyła w ziemię, przygarbiła się, a ja spojrzałem się na nią.
- Dziękuje - odparłem po chwili.
Z moich ust zaczęła lecieć krew, ale tylko trochę, gdyż magik zdążył przedziurawić mnie na wylot. Na szczęście Rize potrafiła szybko się regenerować, więc po ranie już ani śladu.
Dziewczyna spojrzała na mnie nie pewnie, a ja jej posłałem ciepły uśmiech. Usiadłem bliżej niej.
- Gdyby nie ty, już bym dawno nie żył - dodałem, a ona uśmiechnęła się blado.
Poczułem wibracje w kieszeni, więc wyjąłem telefon. Dzwonił Hide, więc od razu odebrałem.
- Kaneki? Gzie ty jesteś?! Nic ci nie jest? - zapewne już doszła do niego wieść, od ataku ghula.
- Źle się poczułem, więc poszedłem do apteki. Coś się stało? - źle mi było z tym, że go okłamywałem. Ale jak mu to miałem powiedzieć? "Cześć, Hide. Pamiętasz tą fioletowowłosą dziewczynę z Anteiku? Miała na imię Rize, umówiłem się z nią. Okazało się, że była ghulem i chciała mnie zjeść, ale na szczęście spało na nią rusztowanie i żeby mnie uratować, dali mi jej organy i teraz jestem ghulem". No czy to było normalne? Ja bym to wziął za żart.
- Tak, jest ze mną - powiedziałem, gdy spytał się o Kurumi zaraz po jego opowieści, jak to magik przemienił się w ghula i zaatakował wszystkich.
Rozłączyłem się, po czym umówiłem się z Hide, że zobaczymy się jutro w szkole.
- Kurumi - dotknąłem jej dłoni, która opierała się na ławce. Jej milczenie było... dziwne.
<Kurumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz