Jak zawsze zaczynało się od prostej linii, powoli, by potem zacząć wjeżdżać pod górę. To zawsze jest nudne, ale ten, kto już czymś takim jeździł, to ekscytujące, bo gdy tylko znajdziesz się na samej górze, zaczyna się jazda. Jedziesz w dół, po tym z zawrotną szybkością przejeżdżać przez zakręty, tunele, z dołu do góry, z góry na dół, nawet do góry nogami. Cały wagon zaczął krzyczeć, a niektórzy, w tym ja i czarnowłosa podnieśliśmy ręce. Po drodze nawet wjechaliśmy do strasznego tunelu, w którym były różne atrapy jakichś wampirów, czy duchów. Jednak światła dodawały temu miejscu takiego strachu.
Cała jazda trwałą z około dziesięć minut, co mi się bardzo spodobało. Gdy tylko wysiedliśmy z Kurumi z wagonu, musieliśmy odczekać około dwie minuty, abyśmy przestali się bujać. Moje nogi zrobiły się miękkie, a do tego w głowie mi się kręciło.
Gdy było już po wszystkim, ruszyłem z nią do obiecanego mini zoo. Były tam owieczki, kózki, małe osły... każde zwierzę było takie słodkie. Wziąłem kawałek marchewki i podzieliłem się nią z szarym osiołkiem, który przysiadł obok mnie i trącił mnie ciągle łbem, abym go nakarmił. Dziewczyna zafascynowała się mała owieczką, która wyglądała jak kłębek białej wełny z chmury.
< Kurumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz