piątek, 8 lipca 2016

Od Kaneki'ego cd. Ranmaru

Szok ogarniał moje całe ciało. Pierwszy raz widziałem taką walkę... jak dla mnie to było za dużo. Za dużo krwi i porozrywanych części ciał. Ten widok to nie dla mnie. Nie miałem zamiaru juz nigdy więcej patrzeć na coś takiego.
Trzymałem kawę w obu dłoniach, jakby się ogrzewał. Myśl, że przyjacielowi mogło się coś stać, jeszcze bardziej mnie pogrążała w strachu i szoku, jakim przeżyłem. Jednak najgorsze było to, że on mógł już nie żyć. Że mogło zostać zjedzone przez coś, czym także ja jestem.
I w tej chwili obiecałem sobie, że nigdy już nie dam go skrzywdzić, nawet najsilniejszemu ghulowi. Jednak teraz patrzyłem na jego twarz. Miał zamknięte oczy, usta na którym widniało jeszcze trochę krwi, a głowę miał zabandażowaną.
- Dziękuje. Na prawdę - powiedziałem wzdychając zrezygnowany, próbując się pogodzić ze sceną, która zostanie mi w głowie na bardzo długo. Wziąłem łyk kawy, która była bardzo dobra.
- Dla mnie to była zabawa - odparł siadając na drugim krześle i opierając łokieć o stół. Położył głowę na dłoni i także wpatrywał się w chłopaka. - Nie boisz się z nim przyjaźnić? Z tego co widziałem, nie panujesz nad kagune - zauważył, a ja wziąłem za duży łyk kawy i się zakrztusiłem.
Odstawiłem napój na stół.
- Okropnie się boję, ze go skrzywdzę. Masz rację, nie panuje nad tym, ale nie potrafię go opuścić. Nawet jeśli to zrobię, on mi nie da spokoju. Zbyt dobrze mnie zna i wie, że nie odchodzę bez żadnego wytłumaczenia, a tym bardziej pożegnania - tłumaczę nie spuszczając wzroku z nieprzytomnego chłopaka. Czyli teraz to ja przez parę dni pochodzę sam do szkoły i to ja będę go teraz odwiedzał, jak on mnie kiedyś.
Wziąłem ponownie kubek w dłonie i zacząłem pić małymi łyczkami gorący płyn, by zapomnieć o tej krwawej masakrze.
- Ranmaru... - zacząłem, a chłopak rzucił jedynie melodyjne "Hm", abym kontynuował. - Pomożesz mi? - mam tu na myśli swoją walkę. - Z Yomo trenowałem jedynie samoobronę, ale potrzebuje kogoś, kto mnie nauczy kontrolować kagune - kieruję na niego wzrok, nie puszczając kawy z dłoń.

<Ranmaru?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz