piątek, 8 lipca 2016

Od Kaneki'ego cd. Ranmaru

Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Dobrze wiedzieć, chociaż wątpię, abym potrzebował czegoś takiego - mówię, po czym spoglądam za szybę. Zaczynało robić się ciemno. - Ja już będę wracał - wstaję z krzesła.
- Dobra. Ja jeszcze posiedzę i poczekam na nich - powiedział ze swoim uśmieszkiem, dalej skoncentrowany na budowli.
- Do zobaczenia - żegnam się z nim, po czym zabieram po drodze kurtkę z wieszaka i wychodzę z Anteiku.
Niebo zaczęło się chmurzyc, znowu, jednak nic nie wskazywało na to, że ma padać. Po prostu tymczasowe zachmurzenie. Zbliżała się już noc, słońce zaszło gdzieś za blokami i przestało być widoczne. Tak samo jak Księżyc i gwiazdy, których tej nocy raczej nikt nie zauważy.
Szedłem chodnikiem rozglądając się wokoło. Nie wiem po co, kazała mi tak podświadomość. Może spotkam coś ciekawego? Chociaż jeśli mam być szczery, wole dojść do domy cały i zdrowy, gdyż jutro zaczynam od początku. Wracam do szkoły, w której nie było mnie od miesiąca. Pierwsze dwa tygodnie siedziałem zamknięty w swoim pokoju, nawet gdy Hide chciał mnie odwiedzić, ja miałem zamknięte drzwi. Następne trzy tygodnie bardzo szybko mi zleciały, a wszystkie swoje dni spędzałem na przyzwyczajenie się do nowego ciała, do nowego życia. Gdyby nie pan Yoshimura, za pewne bym już dawno nie żył.
Nagle słyszę czyjś krzyk. Znałem go jak najbardziej, więc bez dłuższego czekania pobiegłem w tamtą stronę, czyli pod most, do opuszczonego tunelu, w którym dawniej jeździły samochody. Jednak teraz to miejsce jest poświęcone dla ghulom i innym takim ludziom, czy zwierzętom. Normalny człowiek o zdrowym zmysłach by się tu nie pojawił. Dlaczego więc słyszałem stamtąd krzyk Hide?
Po chwili zobaczyłem dwóch walczących ze sobą ghuli, a przy ścianie leżał nieprzytomny mój przyjaciel. Podbiegłem do niego. Na szczęście miał puls i na nieszczęście, jeden z nich podchodził do mnie, gdyż tamten leżał już bez głowy kilka metrów od nas.
- To moja kolacja! - krzyczy, a ja stanąłem w jego obronie.
Moje szanse były nikłe, nie używałem jeszcze swego kagune, nie potrafiłem go nawet przywołać, więc po mnie. Ale nie dam zabić mojego przyjaciela, nigdy.

<Ranmaru?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz