Byłam tak zaskoczona tym co się stało, że nie zauważyłam jak mi koszulka powoli się zsuwała.
- Ja... Przyszłam tu na chwilę, bo się bałam burzy... - spuściłam głowę i wtuliłam twarz w poduszkę. Odsunęłam się od niego i położyłam się na brzuchu.
- Dlaczego? - zapytał się.
- Kojarzy mi się tylko z dniem kiedy gołębie zabiły moich rodziców. Dla mnie to koszmar... - poczułam jak pojedyńcze łzy zaczęły spływać mi po twarzy. Przypomniało mi sie jak inspektor za pomocą quique odciął mojemu ojcu głowę... Jak matka rozpaczała... Jak ich ciała leżały w kałużach krwi... Skuliłam się mocno i starałam się powstrzymać łzy. Zawsze jak była burza to płakałam. Zawsze... Za każdym pierdolonym razem. Brakowało mi po tj wydarzeniu bliskości i czułości... A co najważniejsze miłości.
Ranmaru? ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz