Kiedy weszliśmy do kawiarni, usiedliśmy sobie przy jednym z wolnych stolików. Po chwili podeszła do nas Touka. Pogadaliśmy chwilę, by złożyć zamówienie. Niedługo potem dostaliśmy każdy swoją kawę.
- Jak zwykle najlepsza! - rzuciłem Touce i puściłem jej oczko. Zawsze bawiło mnie, jak w reakcji na moje komplementy przewraca oczami i idzie dalej mając mnie gdzieś. Nie wiem czemu, ale to dla mnie zabawne. Śmieszek.
- Ranmaru... mogę cię o coś mało dyskretnego spytać...? - Kaneki patrzył w swoją kawę z lekkim rumieńcem.
- Jasne. Przy mnie możesz pytać o wszystko. Uwierz, ciężko mnie zawstydzić. - zaśmiałem się, popierając brodę na łokciu i patrząc swymi różnokolorowymi oczami na czarnowłosego, który ewidentnie wahał się, czy przystoi zadać to pytanie. Ciekawe jakie? Aż tak się krępuje...
- Lubisz Toukę-chan? - wydusił z siebie w końcu. O to tyle krzyku? Parsknąłem szczerym śmiechem.
- I to miało być niedyskretne? - zaśmiałem się. - Coś ty, po prostu bawi mnie jej reakcja na komplementy. Nie poluję na jej względy, coś ty. - pokazałem mu język rozbawiony.
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz