czwartek, 7 lipca 2016

Od Ranmaru c.d od Olivii

Oblizałem się nieco za ostro zakończonym językiem, po czym wyrwałem kolejny kawałek nogi chłopaka.
- Ta... Ludzie są mdli... - odparłem. Wciąż czułem się źle, a każdy kęs w czasie przełykania był istną katorgą. Ale byłem głodny... Musiałem coś zjeść...
W pewnym momencie mnie zgięło. Zacisnąłem ramiona na obolałym brzuchu i pochyliłem się, by zwymiotować. Nie tylko tym, co zjadłem chwilę wcześniej, ale i własną krwią. Kiedy skończyłem żygać, zmieniło się to w kaszel. Wyplułem mnóstwo ciemnej krwi.
- Zdrowo to ty nie wyglądasz. - stwierdziła dziewczyna.
- Jestem trochę nie w formie... - przyznałem jej słuszność dysząc. Byłem blady jak ściana, a na mej jasnej skórze dodatkowo widać było szkarłat krwi.
- Można spytać, co żeś zrobił, że się do takiego stanu doprowadziłeś? - zapytała przyglądając mi się.
- Udawałem człowieka przy jednym inspektorze... Zaprosił mnie na obiad... - odparłem ciężko.
- Ajajaj, słabo. - pokręciła głową i pomogła mi wstać.
- Po co to robisz? - spytałem oddychając z trudem.
- Nie wiem... Taki kaprys chyba... - westchnęła.
Doprowadziła mnie do męskiej łazienki i pomogła się pobierznie obmyć z krwi, po czym spytała gdzie mieszkam. Byłem tak nieprzytomny z bólu, że ni w pięć ni w dziewięć nie dało się ze mną porozumieć... Chyba straciłem przytomność...

Obudziłem się w jakimś obcym miejscu, a wszędzie był zapach tamtej dziewczyny. Byłem u niej w domu...? Stęknąłem zbolale. Wciąż bolał mnie strasznie brzuch, ale już mniej niż ostatnio...
Wstałem z trudem z łóżka i jak połamany poszedłem szukać dziewczyny. Znalazłem ją w kuchni.
- Dzięki za pomoc... - powiedziałem.
- Nie dziękuj, bo zapeszysz. - rzuciła obojętnie. - Olivia. - przedstawiła się.
- Ranmaru... - odparłem.

<?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz