piątek, 8 lipca 2016

Od Valentine CD Misono

Tamtego dnia, wszyscy mieli pełne ręce roboty, a chwila wytchnienia nieczęsto się zdarzała. Przed otwarciem, Valentine zdążyła wymienić kilkudniowe kwiaty na te, które zebrała dzisiaj, potem ich słodki zapach mieszał się z zapachem kawy i naleśników. Naleśników Misono. Misono. Zerkała czasami w jego stronę, - świetnie sobie radził swoją drogą - ale on również był zapracowany, więc zdawał się jej nie zauważać. Nawet lepiej. Musimy skupić się na pracy. Czyli na podawaniu kawy, ciastek, naleśników... herbaty. Tęskniła za herbatą, za cukrem. Za swoim bezproblemowym życiem.
Po południu, mogła już pójść do domu.
- Poczekaj!- zawołał ktoś, gdy wychodziła z Anteiku. Odwróciła się raptownie. Od razu rozpoznała tę ciemną burzę włosów.
- Misono- powiedziała zaskoczona. Podbiegł do niej, po czym oboje zaczęli iść tym samym tempem.
- Może... przejdziemy się?- zaproponował. Sądząc po jego minie, ta propozycja musiała go wiele kosztować. Uśmiechnęła się ciepło. Ostatnio brakowało jej towarzystwa.
- Chętnie- odparła cicho.- tylko chciałabym się najpierw przebrać. Mieszkam niedaleko, możesz iść ze mną.
- Em, n-no dobrze- przytaknął.
Było pochmurnie, jaskółki latały nisko i wiał zimny wiatr. W pewnym momencie Valentine poczuła, jak robi jej się gęsia skórka. Trochę zmarzła.
Nagle przypałętał się do nich kot. Ciemnoszary z czarną plamką na prawym, błękitnym oku. Dziewczyna często go widziała w tej uliczce. Kucnęła, żeby go pogłaskać, a on otarł głowę o jej dłoń.


Spojrzała na chłopaka, uśmiechając się szeroko. Ten kot sprawił jej większą radość niż ktokolwiek od miesiąca. Misono uklęk na prawe kolano, a kot podszedł również do niego i otarł się o jego nogawkę. Całe zakłopotanie Misono zniknęło, kiedy dotknął kota. Widać, że lubił zwierzęta.
- Chyba wezmę go do domu- stwierdziła.

<Misono? Plasiam, że tak długo>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz